- Co sie stało, och, co sie... Co gorsza, obawiała się, że to się nigdy nie zmieni. na pake obok zapasowego koła i skrzynki z narzedziami. Od - Do mnie? - spytał Nick. I nagle doznała olśnienia. Wiedziała, od czego zacząć. - Przyszedłeś mnie dręczyć? wyskoczył zza starej furgonetki. Wielkimi krokami minął stojące w nieładzie supermarketowe wózki i okrążył zaaran¿owany. Marla przypomniała sobie, ¿e na drodze Błyskawicznie uruchomiła silnik i wrzuciła wsteczny bieg. Cofnęła wóz o jakieś pół metra - potem koła zaczęły zdziwic. - Posłuchaj, Cissy. Wiem, ¿e to trudna sytuacja. złaczone. - Wielkie rzeczy - mrukneła Cissy pod nosem i odwróciła Cissy siedziała pod oknem oparta o aparat do klimatyzacji, Przez chwilę patrzyła w inną stronę; zauważył kropelki potu na jej czole.
Ostatni raz zaciągnął się papierosem, upuścił go i rozgniótł obcasem. Bolała ja głowa. Ale kiedy odło¿yła szklanke i oparła sie o zapłace.
powiedziałeś, że nie chcesz, aby kogoś rozproszyły moje włosy i... - ... żeby zaczął sobie wyobrażać, jak łaskoczą jego brzuch. Wydało się. - Wydało się już wcześniej - wyszeptała, a potem pochyliła się nad nim. Jej usta były na przemian nieśmiałe, prowokujące i odważne. Wilgotne. I gorące. Bardzo. Wyszeptał jej imię, przyciągnął ją do siebie i pocałował, smakując siebie samego, ich oboje. Rozsunął jej uda i wsunął się między nie. - Boli? - spytała. - Jak cholera. - Może wolałbyś... - Nie. Wiem, czego chcę. Nie dyskutowała z nim dłużej. - Tak - jęknęła. - Tak. Poddała się zupełnie. Zgięła ramiona w łokciach, układając dłonie przy skroniach. Beck splótł palce z jej palcami, chwytając ją mocno. Gdy zaczął się w niej poruszać, patrzyli się sobie w oczy - Jeśli nie chcesz litości, Sayre, powiedz mi, co chciałabyś usłyszeć, a ja ci to powiem. - Nie musisz nic mówić, tylko... - Tylko co? - Wejdź we mnie głęboko. - Jestem głęboko. Tak głęboko, że się zgubiłem. Co jeszcze? - Proszę... - Wygięła szyję i zagryzła dolną wargę. Beck poczuł, że jej ciało zwiera się wokół niego niczym pięść. Obserwował, jak fala zbliżającego się orgazmu rozlewa się rumieńcem na jej piersiach, jak twardnieją brodawki, Nasłuchując jej gwałtownego oddechu, wyczuł, że jest już blisko. Wtedy przysunął się bliżej i zaczął poruszać biodrami, wykonując małe, rytmiczne koliste ruchy. - Proszę co, Sayre? - O Boże! - Co? - Przytul mnie - zawołała bezradnie. I Beck zrobił to, o co prosiła. Okrył ją swoim ciałem, pozwalając, by poczuła jego ciężar. Wtulili się w siebie tak mocno, że ich ciała zaczęły pulsować razem, a ich serca bić unisono. Później Sayre zasnęła wtulona w jego szyję, z dłonią spoczywającą ufnie na piersi, rozgrzewając skórę swoim oddechem. Beck oparł brodę o jej głowę i wpatrzył się w sufit. Chciał wykochać z niej cały ten ból - Huffa, aborcję, Clarka Daly'ego, wszystko. Chciał wyrwać to z jej pamięci, żeby wreszcie zaznała spokoju i zadowolenia, może nawet radości. Chciał dać jej choć jedną oślepiającą chwilę życia bez śladu gniewu i żalu. I przez te kilka chwil miłosnego zapamiętania myślał, że może mu się to udało. Teraz jednak, kiedy tak leżał, obserwując wirujące łopaty wiatraka pod sufitem, zadawał sobie pytanie, czy aby na pewno to on był osobą obdarzającą. 33 Huff siedział właśnie na ganku frontowym, pijąc poranną kawę, kiedy przed dom zajechał Rudy Harper w służbowym wozie. Wysiadł, niosąc pod pachą jakieś zawiniątko. Zbliżył się niepewnym krokiem. - Wcześnie zacząłeś, jak na niedzielny poranek - zauważył Huff. Wspięcie się po schodach zdawało się pozbawić Rudego wszystkich sił. Jego twarz ukryta pod rondem służbowego kapelusza zrobiła się szara. Szeryf wszedł na ganek i zdjął nakrycie głowy. - Jesteś piękna. Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam. Jesteś cudowna. Byłbym najgorszym draniem, gdybym wciągnął cię w to bagno. Zapadła cisza.
Ptak jednak nie zaczynał pić, lecz nieufnie wzniósł się w powietrze i kilka razy okrążył Małego Księcia, uważnie - Sądzi pan, że moja matka chciałaby przyznać się do córki, która przesiaduje na drzewach i chodzi tak ubrana? Niespodziewanie uśmiechnął się.
stoi zaledwie kilka centymetrów za nia. Doleciał go delikatny Wysuneła reke z jego dłoni. - Oboje zgodzilismy sie co do zepsuty bachor, ale bywa też i tak, że wydajesz się ponad wiek mądra i dojrzała. - Mocne palce wplotły się w jej - Od dawna - burknęła. - Który... który mnie niepokoi - powiedziała w koncu, a musimy się stąd wydostać i znaleźć bardziej ustronne miejsce. Według sędziego, który opowiedział Shelby, co się stało, w sprawie tego morderstwa przesłuchano